7. Ugryzłam foamiran.

Witam Was wszystkich serdecznie i dziękuję  za odwiedziny i komentarze. Wreszcie świeci słonko i jest szansa na lato.

Dzisiaj chcę Wam przedstawić moje spotkanie z foamiranem. 

Czytając Wasze blogi, można spotkać się z tutorialami na temat robienia kwiatków. W pewnym momencie, chyba każdy próbuje się mierzyć z tym tematem. Ja też skusiłam się na zakup arkusika foamiranu. Pomyślałam sobie, że spróbuję, chociaż nie mam żadnego wykrojnika.

Kursik znalazłam na stronie https://skarbnica-pomyslow.blogspot.com/2016/05/kurs-na-kwiaty-z-zakreconymi-patkami-z.html.

Odrysowałam płatki od kwiatu wiśni, wycięłam nożyczkami. 

Wycięte płatki  położyłam na ciepłe żelazko, poczekałam aż odskoczą. 

Potem je skręciłam, pomięłam, zrobiłam dziurkę ostrym końcem nożyczek, przeciągnęłam drucikiem pręciki i tak oto powstały pierwsze kwiatki. 

Na pewno trzeba poćwiczyć precyzję przy cięciu nożyczkami:

- trzeba uważać, aby nie naciąć płatków zbyt głęboko

- nie ciągnąć zbyt mocno przy skręcaniu, bo można naderwać płatek (pociągnęłam za mocno i naderwałam)

Ameryki nie odkryłam, ale spróbowałam zrobić kwiatki z foamiranu. Myślę też, że jasne kolory pianki są bardziej praktyczne, można je kolorować tuszami i pastelami. Moje  mini fioletowe kwiatuszki użyłam przy czekoladowniku. Większe czekają na swoją kolej, a reszta pianki na dalsze ćwiczenia. A jak Wasze doświadczenia z foamiranem?

Odrysowane płatki ołówkiem.

Wycięte nożyczkami.

Płatki po ogrzaniu żelazkiem.

Skęcone

Tak się prezentują z pręcikami gotowe kwiatuszki.

Jest mi bardzo miło że do mnie zaglądacie.

 Dziękuję wam za każde słówko od Was.

Pozdrawiam serdecznie.

HaMaLi